Wywiad z Krzysztofem Drzyzgą z Verestro - część 2
Mam listę rzeczy, które chciałbym w życiu zrobić i skutecznie odhaczam kolejne pozycje. Przeczytać biblię, wejść na Kilimandżaro, odwiedzić Wenecję czy Spitzbergen, zobaczyć Statuę Wolności, przebiec maraton, to już za mną. Na liście jest też zbudowanie dobrej firmy. Skreśliłem ten cel dwa lata temu.
Jak wygląda typowy dzień Krzysztofa Drzyzgi?
Przez lata wypracowałem sobie pewne skuteczne nawyki. Mój budzik dzwoni o 6:50. Śniadanie, spacer z psem i… 15 minut nauki języka hiszpańskiego. Języków uczę się od 15 lat. Codziennie. Chwilę potem wsiadam na rower i jadę do pracy. No a potem zaczyna się kocioł <śmiech>. Bywają okresy, w których mam większe obciążenie. Bywają luźniejsze, ale najczęściej mam do załatwienia 200 rzeczy w danym dniu. Kończę ok 17:30 – 18, jadę do domu i wegetuję <śmiech>. Ewentualnie ćwiczę lub uczę się z moją córką Karoliną matematyki. Rozszerzona matematyka z liceum bardzo mi pomaga rozruszać komórki mózgowe.
A gdzie jest sport? Pamiętam, że grałeś w koszykówkę.
Ćwiczę prawie codziennie kilkanaście minut, chociaż w ostatnim czasie z mniejszą intensywnością ze względu na zabieg kolana, jaki przeszedłem kilka miesięcy temu. To trochę zatrzymało moją karierę koszykarską <śmiech>. Wcześniej robiłem różne rzeczy – biegałem maratony, dużo grałem w koszykówkę, wszedłem na Kilimandżaro. Mam nadzieję, że niedługo będę mógł wrócić do biegania.
A jakbyś miał wybrać jedną pasję, taką przez całe życie, to co by to było?
Interesuję się różnymi rzeczami, ale gdybym miał wskazać jeden, najlepszy sport to byłoby to zimą narciarstwo, a latem żeglarstwo. Bardzo lubię koszykówkę, dużo czasu spędzałem grając w szachy. Codziennie czytam pół godziny. Czas pomiędzy 22:30 i 23 jest moim oknem na czytanie. To też nawyk, który pielęgnuję od kilkunastu lat.
Jak to robisz, że ogarniasz te 200 plus tematów dziennie, prowadzisz firmę zatrudniającą ponad 150 ludzi, sprzedającą usługi na 28 rynkach na 5 kontynentach, rozwijasz kolejne start-upy i masz jeszcze czas na własne pasje?
Raz na rok w biurze robię szkolenie z zarządzania czasem.
Kiedy będzie najbliższe? Możemy dołączyć?
Dogadamy się. <śmiech> Jedną z praktyk które uważam za kluczową jest metodyka Inbox Zero. Z każdym mailem trzeba natychmiast coś zrobić – odpowiedzieć, delegować, zarchiwizować, zamienić w zadanie. Jeśli nie odpowiesz za pierwszym razem, to znaczy, że będziesz musiał wrócić do tego maila i stracisz kolejne 10 sekund. Jak tak tracisz 100 razy, to w skali tygodnia tracisz nawet kilka godzin.
Istotne jest również szybkie odpowiadanie na maile. Piekielnie szybkie pisanie na klawiaturze jest podstawą. Obecnie pewnie połowa mojego czasu pracy to korespondencja mailowa. Głowa pracuje zdecydowanie szybciej niż ręka, więc pisząc dwa razy szybciej pracuję dwa razy szybciej.
Zresztą to też jest najprostsza i w sumie darmowa przewaga konkurencyjna. Opowiem anegdotę. Ostatnio udało mi się odpowiedzieć klientowi (osobie z Mastercard)w 30 sekund na dosyć skomplikowane pytanie dotyczące nowego projektu. To nie tylko ułatwiło jej pracę, ale zrobiło na niej duże wrażenie. Nie ma tańszego i łatwiejszego sposobu zrobienia efektu WOW niż szybkie odpowiadanie na pytania zadane mailem i problemy klientów. Zresztą działa to też wewnątrz firmy. Aktywnie staram się kończyć w firmie nieefektywne dyskusje. Oczywiście analizuję szybko trudniejsze tematy, ale bardzo wierzę w siłę intuicji.
Z jakich narzędzi korzystasz w codziennej pracy?
Mam całkowicie standardowe narzędzia, ale ich aktywnie używam w zdyscyplinowany sposób. Przykład to Przypomnienia dostępne na Macu. Jak wyślę do kogoś maila i chcę o tym nie zapomnieć to wrzucam w to-do, ustawiam przypomnienie na kolejny tydzień. Od 2-3 lat jak to stosuję to o niczym nie zapominam. W zespole potrafię przypomnieć o czymś, co mówiłem trzy miesiące wcześniej i wszyscy myślą, że to jest magia. <śmiech> Narzędzi jest mnóstwo, ale ważniejsze są takie przyzwyczajenia i nawyki używania tych narzędzi.
Można wymądrzać się mentoringowo, ale najważniejsza jest dyscyplina. To jak z nauką języka. Nie można opanować języka w kilka dni, łatwo też stracić motywację kiedy nie widać natychmiastowych efektów, ale jak wyrobisz sobie zwyczaj codziennej dyscypliny, to możesz wszystko. No bo 15 minut dziennie oznacza, że w roku mam 90 godzin nauki języka.
Czego szukasz we współpracy z inwestorami?
Nie wiem jeszcze jaka jest prawidłowa droga we współpracy z inwestorami, bo chyba zresztą nie ma jednej ścieżki. Z jednej strony dobrze jest zacząć i rozwijać się samemu, ale w skomplikowanych biznesach jest to praktycznie niemożliwe. To jest bardzo trudne pytanie, a ja nie znam dobrych odpowiedzi. Ważne żebyśmy mieli podobne cele, żebyśmy wiedzieli, co robimy. Najmniej ważna jest ostatecznie kasa, bo ona znika po kilku miesiącach.
Myślę, że wśród najważniejszych rzeczy jest pomoc, którą wy akurat dajecie. Oprócz Mastercarda, który na pewno nam pomaga biznesowo, to po raz pierwszy mam do czynienia z taką aktywną pomocą.
W kontekście inwestorów jest rzecz którą chętnie się dzielę z innymi. Oprócz tego, że musisz mieć inwestorów, musisz mieć ludzi, którzy chcą się zaangażować. Wpłacając swoje 20 000 zł, od początku chcą pracować nad tym jako jego współwłaściciele. To dla mnie bardzo ważny kierunek. Zmierzam do tego, żeby nie była to wąska grupa kilku osób, a raczej 30-50 ludzi którzy mają ten sam cel i wierzą w biznes i wzrost wartości tego biznesu.
Pytanie z kategorii co by było gdyby… Jeśli zakładałbyś Verestro jeszcze raz, to czy poszedłbyś tą samą drogą?
W każdym momencie istnienia firmy podejmowaliśmy świadome decyzje, które były najlepsze w danym momencie. Oczywiście nie jedna z nich okazała się błędna i nie jedna dyskusja czy projekt również okazały się błędne. Tak zupełnie szczerze mówiąc, nic bym nie zmienił, bo jakby wydaje mi się, że to były dobre decyzje w swoim czasie.
Zrobiłbym natomiast inną rzecz. Szybciej rozbudowywałbym grupę międzynarodowych przyjaciół. Gdybym miał dzisiaj szansę wrócić na studia to więcej czasu spędzałbym nad tym, żeby mieć kumpli w 30 krajach, a nie tylko w Polsce. Szybciej rozwijałbym partnerstwa międzynarodowe. W naszym biznesie fintech od pierwszej chwili budujemy globalny biznes. To, że mamy fajnego kolegę w Polsce jest fajne, ale w sumie nic nie znaczy. Niestety Polska to mały i biedny kraj z punktu widzenia biznesu B2B. Dlatego grupa 20 kolegów w 20 krajach jest super ważna. Dzieki temu mogę relatywnie szybko wejść na kilka rynków i rozpocząć rozwój globalnego biznesu...
W czym mógłbyś pomóc innym start-upowcom z Polski i z zagranicy, jako founder ze swoim doświadczeniem biznesowym i kapitałem społecznym?
W miarę dostępności czasu mogę podzielić się swoim doświadczeniem. Z całą pewnością dostępem do zbudowanej przez lata sieci partnerów i klientów. Myślę, że to dwie najważniejsze rzeczy.
Jak definiujesz przywództwo?
Świat się zmienia, sposoby zarządzania, które były adekwatne 30 lat temu dziś często nie znajdują zastosowania. Podejście do dewelopera, który ma 18-20 lat i siedzi zamknięty w domu przy swoim komputerze, jest inne niż podejście do trzydziestopięciolatka. Trzeba umiejętnie dostosowywać swoje zachowanie do różnych osób i do zmieniającego się świata co nie jest łatwe.
Podstawowe zasady są proste - trzeba być otwartym, przejrzystym, jasno i szybko komunikować się. Oprócz tych podstawowych zasad musimy codziennie pracować nad rozwojem kultury firmy. Chyba nie mieliście okazji tego zobaczyć, ale w Verestro mamy taki zbiór slajdów z zasadami. Myślę, że ok 70 zebranych głównie przeze mnie, a później rozwijanych przez menedżerów i pracowników. Regularnie zapisywałem takie złote myśli, a później to zebraliśmy i podzieliliśmy się ze wszystkimi. W książce o Netfliksie wyczytałem, że u nich kultura to nie są 4 wartości, ale 200-300 stron takich myśli. To wszystko jest żywe, płynne, zmienia się i ewoluując wpływa na styl przywództwa.
Czy chciałbyś się podzielić swoją porażką, która zamieniła się w dobrą lekcję?
Jest sporo porażek, o których najczęściej szybko zapominam. Bardzo ciekawe jest doświadczenie bankructwa firmy. Moja pierwsza firma upadła po tym, jak z jej rachunków jeden z udziałowców wyprowadził kilkaset tysięcy złotych dzięki prokurze samoistnej wpisanej do umowy inwestycyjnej. Sprawa skończyła się w prokuraturze. Dużo stresu na tamten moment, ale z perspektywy czasu doświadczenie dzięki któremu poznałem się m.in. z częścią moich obecnych współinwestorów. Dramatyczne sytuacje związane z bankructwami czasem prowadzą do bardzo fajnych rezultatów.
A Twój największy sukces?
Prywatny czy biznesowy? Prywatnym jest rodzina. Tutaj nie ma dyskusji. Z kolei biznesowym jest stworzenie grupy 40-50 osób, z którymi się super pracuje i bawi, lubimy się, pracujemy razem od 7-8 lat, to ważniejsze niż wartość spółki. I co roku ta grupa powiększa się o kolejne kilkanaście osób. I mówię to serio. Wszystko co się wydarzyło w Verestro i innych spółkach to pochodna pracy ludzi którzy dobrze ze sobą współpracują, lubią się i mają wspólny cel. Z ciekawostek dodam, że da się połączyć rodzinę z biznesem i to też jest duży sukces. Moja żona Kasia jest od zawsze szefem HR w naszych spółkach, w sumie była wcześniej nawet departamentem sprzedaży i bezpieczeństwa. Siostra zarządza UX-em. Obie osiągają sukcesy w swoich rolach.
Czym jest dla Ciebie rywalizacja?
Nie ścigam się z nikim w biznesie. Zabijam w sobie takie myśli. Może kiedyś w czasach korporacyjnych wyścigów zdarzało mi się nad tym zastanawiać, ale obecnie zupełnie nie mam takich myśli.
Nie, nie masz takiego wrażenia, że rywalizacja czasami jest po to, żeby dowieść nie tylko samemu sobie, tylko pokazać innym?
Na różnych etapach życia realizujesz różne potrzeby. To one zmuszają lub motywują do zrobienia czegoś. Czasem śmieję się, że mogę działać dla świata, bo wszystkie moje podstawowe potrzeby zaspokoiłem. Mam taką listę rzeczy, które chciałbym w życiu zrobić i skutecznie odhaczam kolejne pozycje. Przeczytać biblię, wejść na Kilimandżaro, odwiedzić Wenecję czy Spitzbergen, zobaczyć Statuę Wolności, przebiec maraton, to już za mną. Na liście jest też zbudowanie dobrej firmy. Skreśliłem ten cel dwa lata temu.
To powiedz jak definiujesz dobrą firmę?
Długo nad tym myślałem jak wypisywałem ten cel kilkanaście lat temu. Dobra firma musi się oczywiście rozwijać. Ma dowolną liczbę pracowników, bo to właściwie nie ma znaczenia. To co jest ważne to jej rentowność i odpowiednio zróżnicowana baza klientów. Kiedyś, pracując jeszcze w Mastercard, zastanawiałem czy istnieje grupa ludzi którzy nie mają nad sobą szefa, a jeśli tak to kim są członkowie tej grupy. Doszedłem do wniosku, że ta grupa to właściciele dobrych biznesów. Bardzo chciałem do tej grupy dołączyć.
No to co Cię motywuje?
Na pewno nie są to pieniądze, ani rzeczy materialne czy ściganie się z innymi na osiągnięcia. Mam wewnątrz coś takiego, co mi nie pozwala zasnąć. Pomysły zapisane na kartkach bardzo mnie męczą, do czasu aż ich nie zrealizuję. <śmiech> Przedwczoraj zapisałem pomysł wygenerowany przez Michała Maciąga (naszego CTO) na narzędzie do zarządzania płatnościami pomiędzy pracownikami, z wykorzystaniem komunikatorów, na których spędzają bardzo dużo czasu. Zapisałem pomysł i na pewno go zrealizujemy. (red.: miesiąc po rozmowie można to już testować w Verestro dzięki Michałowi)
Robienie fajnych rzeczy, z fajnymi ludźmi, to mnie motywuje i napędza. Cieszę się obserwując młodych ludzi którzy dołączają do Verestro i rosną w ramach naszej spółki. To jest satysfakcjonujące gdy widzę ile pracy wykonali, jak bardzo rozwinęli się.
Jestem po czterdziestce. Przeszedłem przez kryzys wieku średniego, ale motoru nie kupiłem. <śmiech>. Lubię podróże, pewnego dnia chcę wyruszyć w podróż dookoła świata, ale nie sądzę, że kiedykolwiek przestanę pracować. Tworzenie nowych rzeczy daje mi zbyt dużo satysfakcji.
Jesteś seryjnym przedsiębiorcą. Co jest ważniejsze wg Ciebie - rentowność czy skala biznesu?
Odpowiedź jest prosta. Zawsze była. Może teraz jest bardziej oczywista niż 2 czy 5 lat temu. Skala bez rentowności jest proszeniem się o problemy i stres w życiu. Utrata płynności to brak pensji dla ludzi, a to największy problem, który mogę sobie wyobrazić. Przeszedłem taki epizod. Zaczynając pracę w UPaid (red.: poprzednia nazwa Verestro) mieliśmy pieniądze na dwa miesiące z działalności. Opóźnienie jednej płatności przez dużego klienta mogło spowodować wstrzymanie wypłat. Do takich momentów nie wolno dopuścić.
Biznes musi osiągnąć rentowność w przewidywalnej perspektywie. Potrzebny jest pozytywny cashflow w spółce. Jeśli zobaczyłbym, że w kasie spółki brakuje kilkudziesięciu-kilkuset tysięcy złotych miesięcznie, to natychmiast zacząłbym redukować koszty.
Łatwe pytanie na koniec. Z perspektywy firmy działającej na blisko 30 rynkach, jaką strategię poleciłbyś innym firmom skalującym się międzynarodowo?
Łatwe pytanie. <śmiech> Po pierwsze, to zależy od biznesu. Nie ma jednego rozwiązania. Inaczej sprzedaje się węgiel, inaczej usługi typu Amazon Web Services, a jeszcze inaczej fintechy czy kredyty.
Na pewno trzeba być skupionym i zdyscyplinowanym. Odpowiednio myśleć o każdej małej cząsteczce tego lego, tych 200 części, które składają się na całość, bo najmniejsza z nich może rozwalić cały biznes.
Czy fakt bycia z Polski jest twoim zdaniem blokerem czy jest neutralny?
Nie ma znaczenia. No może za wyjątkiem wojny, którą mamy trochę za blisko polskiej granicy. Świadomie podejmowaliśmy z rodziną decyzję, żeby zostać w Polsce biznesowo. Uważam, że Polska jest dobrym rynkiem z którego można skutecznie skalować biznes na międzynarodową skalę. Jesteśmy częścią Unii Europejskiej, która jest jednym z największych i najważniejszych rynków. Mamy właściwie nieograniczone możliwości rozwoju w Unii Europejskiej. Wciąż mamy stosunkowo niskie koszty pracy.
Z perspektywy firmy działającej na rynku fintechowym jesteśmy rynkiem bardzo atrakcyjnym, ze specjalistami, z projektami, z doświadczeniem jednym z najlepszych na świecie. Minusem są polskie banki, które są za dobre. Mówię to zupełnie serio, mają dobre zespoły i robią to samo wewnętrznie, a to ogranicza przepływ pieniędzy z polskiego sektora bankowego do fintechów działających w lokalnej skali. To jeszcze jeden z argumentów przemawiających za koniecznością skalowania się globalnie.
I tą konkluzją proponujemy zakończyć rozmowę. Dzięki za Twój czas i podzielenie się doświadczeniem i wiedzą.
Krzysztof Drzyzga - doświadczony przedsiębiorca, ekspert rynku płatności, finansów i technologii. Doświadczenie zdobywał w Banku Millennium, Banku Santander (BZWBK) oraz w Mastercard. W czasie pracy Mastercard (2006-2015) inicjował i zarządzał rozwojem innowacji płatniczych w Polsce i 28 krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Między innymi odpowiadał za wdrożenie płatności zbliżeniowych i mobilnych NFC, robiąc z Polski najbardziej innowacyjny region w tych technologiach na świecie. Rozwija grupę firm fintech m.in. Verestro (Fintech-as-a-Service m.in. z kapitałem Mastercard), Quicko (Krajowa Instytucja Płatnicza, wydawca kart płatniczych), Fenige (KIP, płatności eCommerce i przekazy międzynarodowe), Sparados (system do płatności i zarządzania wydatkami dla firm), GoPay (smart city), Sportigio (sporttech) i in.
Prywatnie miłośnik gór, morza, jezior, rzek, lasów, a szczególnie gry na gitarze przy ognisku na Mazurach.